Michał Krasiuk. (Nie)typowy Ukrainiec w Gdańsku

Zapraszam do lektury rozmowy z Michałem Krasiukiem, doradcą ds. public relations. Michał ma na koncie ponad 100 zrealizowanych projektów, w tym 30 kampanii wyborczych. Od trzech lat mieszka w Gdańsku i działa w Polsce. Pełnił m.in. funkcję dyrektora komunikacji Stoczni Gdańsk.

Gdzie mieszkałeś na Ukrainie i kiedy opuściłeś swój kraj? Co było bezpośrednią motywacją do Waszego wyjazdu?

Przeprowadziłem się z Kijowa do Gdańska w październiku 2015 roku.

Co do motywacji, to tak naprawdę trudno powiedzieć. Czasem człowiek potrzebuje jakiegoś nowego wyzwania.

Znasz na pewno wiele przypadków, kiedy ktoś, kto ma dobrą pozycję w swojej branży, osiągnięcia i reputację, zmienia raptem zawód, i musi zaczynać od zera.

Zostałem w zawodzie, lecz zmieniłem kraj. To jest tak jakby druga młodość. Znowu jesteś na początku drogi, znowu musisz walczyć o swoje. Tylko masz tym razem doświadczenie i wiedzę, których nie było 15 lat temu.

Jak Ty i Twoja rodzina trafiliście do Gdańska?

U znanego rosyjskiego poety Josifa Brodskiego w wierszu “Listy do rzymskiego przyjaciela”, są takie słowa:

“Gdy wypadło Ci urodzić się w imperium, lepiej mieszkać na prowincji nad morzem.

Od Cesarza jak najdalej, od zamieci.

Gdzie nie trzeba ani bać się ani śpieszyć”

Urodziłem się i dorastałem w Charkowie, na wschodzie Ukrainy, w takim betonowym blokowisku, które ma tyle mieszkańców ile cały Gdańsk.
Dla chłopca z blokowiska możliwość wyjścia w każdej chwili wyjść na spacer na plażę jest wiele warta.

Dlatego właśnie wybrałem Gdańsk i na razie nie żałuję.

Czy umiałeś wcześniej mówić po polsku? Jak udało Ci się dobrze opanować nasz, wcale nie łatwy do nauki język?

Zacząłem się uczyć dokładnie dziewięć miesięcy przed wyjazdem według własnej metody. Najpierw z podręcznika, dzięki któremu przyswoiłem zasady języka, gramatykę i podstawowy zasób słów.

Kolejnym etapem były lektury wielu książek. Kupowałem także wiele książek w postaci polskich ebooków. Czytałem głównie kryminały. Założyłem sobie, że będę czytać co najmniej jedną, a później dwie, powieści w tygodniu. Trzymałem się tego założonego tempa.

Myślę, że sekretem mojej metody, jest to, że polega ona na tym by nie sprawdzać nieznanych wyrazów w słowniku i starać się wyciągnąć ich znaczenie z kontekstu, wtedy mózg tworzy jakby sieć powiązań między znaczeniami poszczególnych słów.

Z racji zawodu ciągle monitoruję przestrzeń medialną, więc przeglądałem również polskie media. Dzięki temu przed wyjazdem całkiem już dobrze czytałem i pisałem.

Mówić płynnie jednak zacząłem dopiero tutaj, dla mówienia potrzebna jest praktyka w naturalnym środowisku językowym.   

Co było dla Ciebie największą zmianą i nowością, kiedy zamieszkaliście w Gdańsku?

To, że transport zbiorowy umie jeździć według rozkładu!

W Kijowie nie ma rozkładu jazdy. Po prostu idziesz na przystanek i czekasz. Nie rozumiałem początków, dlaczego gdańszczanie tak narzekają.

Pięć minut spóźnienia? Pfuj! Ale teraz już i sam narzekam.

Do dobrego łatwo się jednak przyzwyczaić.

Do dziś, nie mogę jednak przywyknąć do zbyt wolnego, jak na mnie tempa życia i robienia biznesu. Projekty tutaj planuje się po pół roku, rekrutacja pracowników może trwać także pół roku. W warunkach Ukrainy to nonsens!

Na Ukrainie kiedy są dwa tygodnie opóźnienia, to już jest fatalna zwłoka.
Ukraiński biznes musi zarabiać szybko, bo jutro wszystko może się zawalić.

Z jednej strony jednak, stabilność daje możliwość podjęcia bardziej przemyślanych decyzji oraz możliwość planowania długoterminowego, co jest bardzo dobre dla rozwoju biznesu.

Jednak stabilność rozleniwia, a to już jest znowu złe.

A jeszcze czasem, stabilność negatywnie wpływa na kreatywność.

Kiedy w Polsce wprowadzono zakaz niedzielnego handlu, mówiłem, że nadszedł nareszcie czas, kiedy to polskie przedsiębiorcy mogą się czegoś nauczyć od ukraińskich kolegów.

Ukraińcy są mistrzami świata, jeśli chodzi o sposoby ominięcia idiotycznych decyzji władzy. Ograniczenia zewnętrzne hartują i zaostrzają umysł.

Dlatego czasem żartuję, że 50 ukraińskich biznesmenów mogłoby zmonopolizować jakąkolwiek branżę w Europie.

A tak na serio, bardzo mi szkoda, że władze polskie (i pomorskie województwo, nie jest tutaj wyjątkiem) – starają się sprowadzać tu ze wschodu pracowników, lecz nie słyszałem o żadnym programie przyciągania przedsiębiorców, głównie tych małych i średnich.

Myślę, że byłby to duży zastrzyk świeżej krwi do gospodarki lokalnej, i naprawdę jest dużo rzeczy, których od siebie moglibyśmy nauczyć.

Wiele jest optymizmu na temat sytuacji rozwoju Trójmiasta i jakości życia tutaj. Czy Ty sam doświadczasz tego powodzenia w realizacji usług PR?Czy aktualnie udaje Ci się rozwijać na terenie Gdańska/Trójmiasta swoje profesjonalne doświadczenia?

Trójmiasto ma wspaniałe perspektywy bycia pomostem dla międzynarodowej współpracy gospodarczej, której podstawą jest globalna komunikacja.

Dotyczy to zarówno przemysłu, jak i handlu, ale też sektora business services. Miejscowa branża komunikacyjna musi również się globalizować, nie zamykając się na rynku lokalnym, a nawet ogólnopolskim.

W owym kierunku staram się dzisiaj zmierzać, w miarę skutecznie.

A co było, i co stale jest codziennym wyzwaniem, co sprawia najwięcej trudności?

Kiedy się przeprowadzałem, miałem twardy plan na życie i działalność w Polsce.

Z tego planu nie sprawdziło się dokładnie nic.

Nawet pracując w komunikacji przestajesz zauważać, jak duże znaczenie mają kontakty, relacje, reputacja. Dopóki je masz i z nich korzystasz. Aż raptem okazujesz się gdzieś, gdzie nikt cię nie zna, nikt cię nie poleci i nikogo w zasadzie nie obchodzi twoje doświadczenie, zdobyte gdzieś na dzikim wschodzie. Jesteś tylko kolejnym obcokrajowcem, ponadto często traktowanym dość stereotypowo.

Odbieram jednak to jako challenge. Po prostu muszę biec dwa razy szybciej niż wcześniej. Dlatego również jestem bardzo wdzięczny zdobytym tu znajomym, którzy zaufali, pomagali, doradzali.

Mówisz, że masz na swoim koncie ponad 100 zrealizowanych projektów, w tym 30 kampanii wyborczych. To niebagatelne doświadczenie! Opowiedz o projekcie/projektach, które najwięcej Cię nauczyły i dostarczył ważnych inspiracji i umiejętności w pracy doradcy.

Prawdziwi dżentelmeni się nie wychwalają, bo ich największe sukcesy są objęte NDA. Jako pierwsza przywołuje się z pamięci oczywiście współpraca ze Stocznią Gdańską, gdzie wspierałem zarząd podczas trudnych negocjacji właścicielskich.

Wtedy udawało się rozwiązywać problemy na poziomie zarówno wewnętrznym, komunikując się z załogą firmy oraz związkami zawodowymi, jak i najbardziej globalnym, promując w największych światowych mediach plany polskiego przemysłu na morską energetykę wiatrową.

Uwielbiam również każdą ze swoich kampanii wyborczych, ponieważ wybory zawsze przewidują bardzo konkretne KPI. Żadnego owijania w bawełnę, rachunek jest na tablicy. Uwielbiam to, jak współczesne narzędzia cyfrowe transformują komunikację polityczną.

Uwielbiam również i to, że mimo rozwoju technologii podstawą takiej komunikacji pozostają zdrowy rozsądek oraz empatia.

Preferuję marketing działania od marketingu kontentu. Zwłaszcza w komunikacji kryzysowej. Pracując kiedyś nad reputacją dewelopera, winnego w poważnych przekroczeniu terminów budowy, zamiast publikacji miliona artykułów o planach, planach na plany i planach po planach, przekonałem klienta aby umieścić (i to był pierwszy taki kejs na Ukrainie) web kamerę na budowie. Żeby każdy mógł w czasie rzeczywistym zobaczyć, jak idzie proces budowy.

Wszyscy dzisiaj tworzą kontent, jest jego za dużo. Za dużo tekstu i za dużo gadania.

Jednak tych naprawdę działających natomiast jest o wiele mniej.

Dlatego za najważniejsze życiowe i zawodowe doświadczenie uważam wsparcie komunikacyjne oraz promowanie wolontariatu na Ukrainie na samym początku wojny.

Analogii związanych z takim ruchem nie znam nawet w skali światowej.

To było wyjątkowe, pospolite ruszenie, milionowe zrzutki na zaopatrzenie wojska i pomóc uchodźcom. Bogacz sprzedający Rolls Royce’a i babcia oddająca “na chłopców” ukryte w poduszkach “pogrzebowe”.

Zrozumiałem wtedy, że dobroczynność i odpowiedzialność społeczna czasem są formą terapii. Społeczeństwo, ogarnięte lękiem, przerażeniem, żałobą, potrzebuję wspólnego działania.

I myślę, że to jest specyficzna oferta, którą organizacje charytatywne mogą zaproponować społeczeństwu w dzisiejszych trudnych czasach. Ukojenie naszych lęków.

Byśmy tu wszyscy nie zwariowali.

Od pięciu lat trwa na Ukrainie trwa konflikt zbrojny pomiędzy między siłami rządowymi a wspieranymi przez Rosję separatystami. Jednym z narzędzi wykorzystywanych w tej potyczce siłowej są narzędzia współczesnej komunikacji: Internet, social media a i realizowane w nich kampanie dezinformacyjne i propaganda. Czy umiemy jako odbiorcy, rozróżniać jeszcze co jest prawdą a co manipulacją przekazu?

Moim zdaniem już się nauczyliśmy. Fake’i są coraz mniej efektywne, jednak bardziej niebezpieczne są “półprawda” lub manipulatywne interpretacje faktów realnych.

Warto pamiętać, że każda propaganda działa na zasadzie “dziel i rządź” czyli stara się niszczyć nasze zaufanie do siebie, zdolność do współdziałania i solidarności. A kiedy jakiś przeczytany w sieci news wywoła negatywne emocje przeciwko bliźniemu, warto pytać siebie, qui prodest.

Is fecit, cui prodest [łac.], (Ten zrobił, komu to przyniosło korzyść)


Lubię bardzo poznawać nowe miejsca i ciekawych ludzi. Po co i gdzie warto jechać dzisiaj do Twojego kraju ?

Warto jechać przede wszystkim na objazd gastronomiczny. Wróciłem właśnie z Kijowa i mogę powiedzieć, że rywalizuje on dzisiaj ze Lwowem za miano gastronomicznej stolicy Europy Wschodniej, a nawet centralnej!

Restauracje na Ukrainie to dzisiaj miks wspaniałej kuchni autorskiej i entertainment’u.

Jednak najbardziej niezwykłym i ciekawym dla mnie regionem Ukrainy jest Zakarpacie z niespotykaną nigdzie indziej mieszanką kultur, narodowości, języków i smaków.

No i chciałbym móc kiedyś, zobaczyć odzyskanie Krymu oczywiście!

Michał Krasiuk na tle dźwigów położonych na terenie Stoczni Gdańskiej

Michał o sobie mówi:
„Jako typowy Ukrainiec w Polsce buduję, spawam i sprzątam. Buduję zaufanie, relacje i reputację. Spawam biznes ze społecznością. Sprzątam po kryzysach wizerunkowych”.

Fotografie: Monika Bogdanowicz

Gdańsk, 16 kwietnia 2019 roku

Skomentuj jako pierwszy

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.