Anna Golędzinowska: Wszyscy mamy wpływ na jakość życia w mieście

Gdzie w Gdańsku, żyje się na poziomie miast w Europie? 

Tu należałoby doprecyzować nawet nie które miasta, ale które dzielnice europejskich miast mamy na myśli. Zupełnie inaczej żyje się w centrum Paryża, zupełnie inaczej w prefabrykowanych osiedlach na jego przedmieściach.  Lepiej więc mówić o dobrych rozwiązaniach stosowanych w miastach europejskich, które mamy nadzieję znajdą zastosowanie w Gdańsku. Myślę, że dzielnice położone w tzw. Centralnym Paśmie Usługowym mogą spokojnie plasować się w średniej europejskiej. Dobra dostępność do usług, transportu zbiorowego oraz do terenów rekreacyjnych (Opływ Motławy, Hevelianum, Jaśkowa Dolina, Lasy Oliwskie itp.). Mankamentami w przypadku części tych dzielnic jest jakość powietrza oraz nadmierne obciążenie samochodami. Trudniejsza sytuacja jest w starych dzielnicach przemysłowych dotkniętych techniczną degradacją, czy też w nowych dzielnicach mieszkaniowych cierpiących na niedobory infrastrukturalne.

Kiedy jest szansa na osiągnięcie tych standardów na poziomie całego miasta i puszczając wodze fantazji całej Metropolii Trójmiejskiej?

Dziękuję za pytanie w kontekście całej Metropolii.

Faktycznie, przy specyfice układu osadniczego Trójmiasta, rozwiązanie wielu problemów czy propozycje stosowania rozwiązań systemowych w granicach jednego z miast nie miałoby sensu. 

Podkreślam, że nie ma czegoś takiego jak „europejski standard”.

Jako najlepszy standard określiłabym sytuację, w której robotnicy budowlani zatrudniani przez deweloperów dojeżdżają do pracy linią pociągu lub metra, którą zbudowano jeszcze przed wzniesieniem osiedli, a zieleń i podstawowe obiekty usługowe są wznoszone równolegle z mieszkaniami.

Taki model zastosowano m.in. w dzielnicy Wiednia – Aspern. 

W mojej ocenie największymi wyzwaniami dla Gdańska są zapewnienie dzielnicom rozwojowym dostępu do konkurencyjnego czasowo wobec transportu indywidualnego oraz odpowiedniego: usług – z usługami niekomercyjnymi typu szkoła, czy biblioteka na czele.

Sporo w ostatnich latach nadrobiono dzięki budowie PKM, kolejnych linii tramwajowych, czy inwestycje w edukację takie inwestycje jak Metropolitalna Szkoła Podstawowa w Kowalach, czy niebawem otwierane Centrum Edukacyjne Jabłoniowa. Mocno „na dorobku” są jeszcze przestrzenie rekreacji na tych osiedlach, ale dzięki aktywności mieszkańców – przede wszystkim w ramach Budżetu Obywatelskiego –  i w tym obszarze następuje postęp.

Ponadto budowa PKM daje szansę na rozwój dzielnic Jasień , czy Matarnia zgodnie z wspomnianymi wiedeńskimi standardami.

Jakie są wyznaczniki, tej mitycznej wysokiej jakości życia w mieście średniej wielkości? Co konkretnie dzieje się na tym poziomie w dzielnicach w Gdańsku?

Pojęcie miasta średniej wielkości jest różnie rozumiane w różnych częściach świata. W Polsce najczęściej przyjmuje się kryterium wielkościowe od 10 lub 20 tys. mieszkańców do 100 mieszkańców.

Jest to przedział wielkości miast będących stolicami powiatów – w założeniu reformy terytorialnej stopnia pośredniego między miastami wojewódzkimi a gminami. Dzielnice częściej porównywane są do małych miast. Badacze przywołują, że optymalna wielkość społeczności która jest na tyle kameralna, by identyfikować się z jakimś konkretnym sąsiedztwem to 5-7 tys. mieszkańców. 

Przyjmując jednak w uproszczeniu, że dzielnica dużego miasta to populacja porównywalna do małego lub średniego miasta, należy przytoczyć kwestie takie jak warunki aerosanitarne, akustyczne, dostępność do zieleni, usług oraz dostępność do sprawnego transportu zbiorowego (pośrednio rynku pracy i usług wyższego rzędu). Estetyka przestrzeni jest elementem trudnym do jednoznacznej kwantyfikacji, jednak bez wątpienia przyczyniającym się do poczucia jakości życia.

Warto tu zauważyć, że pierwsze rady dzielnic zawiązały się motywowane występowaniem zjawisk obniżających jakość życia lokalnej społeczności – występowaniem uciążliwego zakładu przemysłowego, czy też ogólną degradacją techniczną dzielnicy. Z czasem rady dzielnic nauczyły się działać programowo, nie koncentrując się na proteście, ale na podnoszącej jakość życia w sąsiedztwie kreacji.  Zaczęto realizować coraz bardziej ambitne inicjatywy w zakresie zagospodarowania przestrzeni publicznych, czy też tworzenia domów sąsiedzkich.

Zaczynałaś swoją aktywność społeczną od perspektywy mieszkanki dzielnicy Aniołki. Co skłoniło Cię do podjęcia bezpośredniego działania na rzecz zmian Twojego miejsca mieszkania?

Interesowałam się różnymi formami zaangażowania mieszkańców w kształtowanie swojego sąsiedztwa. Wiedziałam, że w mojej dzielnicy nie ma jeszcze rady, która mogłaby pełnić taką rolę i stwierdziłam, że nie chcę być przysłowiowym szewcem chodzącym bez butów.

Skrzyknęłam w Internecie kilku innych mieszkańców zainteresowanym powołaniem rady i zabraliśmy się za zbieranie wymaganych podpisów 10% wyborców zamieszkujących dzielnicę. Wbrew wcześniejszym obawom – znaczna część właścicieli mieszkań na Aniołkach mieszka obecnie poza dzielnicą – podpisy udało się zebrać sprawnie i cztery lata temu odbyły się pierwsze wybory.

Co sprawiało Ci w tej działalności najwięcej satysfakcji a jakie działania postrzegasz za stracony czas i energię?

Trudne pytanie.

Często ta sama inicjatywa, na różnych etapach realizacji, przysparza najpierw frustracji, żeby później wynagrodzić bardzo pozytywnymi odczuciami.Tak było np. z promocją idei odnowy Wielkiej Alei Lipowej. Bardzo zależało mi na zorganizowaniu na Aniołkach miejsca integracji – pomyślanego przede wszystkim pod kątem ludzi starszych, którzy stanowią znaczącą grupę mieszkańców dzielnicy.

Działania integracyjne przyjmowały różne formy od spotkań z Policją, przez warsztaty rękodzielnicze przez spotkania z ludźmi kultury. Inicjatywy te cieszyły się umiarkowanym zainteresowaniem, ale z pewnością nie uważam ich za czas stracony. Sporo mnie to nauczyło o seniorach i ich potrzebach, a przede wszystkim wewnętrznym zróżnicowaniu tej grupy. 

Co wyróżnia Aniołki na tle innych dzielnic Gdańska i jakie wyzwania na najbliższe lata stoją przed lokalną społecznością tej dzielnicy?

Dzielnica powstała w dość paradoksalny sposób.

Przez wieki przedpole między zamieszkałymi Głównym i Starym Miastem oraz Wrzeszczem lokalizowano funkcje, które ze względów sanitarnych nie mieściły się w zwartej strukturze miasta  – w średniowieczu Szpital Św. Aniołów Bożych (rejon czołgu przy Alei Zwycięstwa), a po wydaniu na początku XIX wieku zakazu pochówków w mieście – cmentarzy.

Pod koniec XIX wieku zaczęły się tu pojawiać kamienice dla robotników pobliskiej Stoczni Schichaua (obecnie fragment Stoczni Gdańskiej) oraz restauracje przy reprezentacyjnej Wielkiej Alei, a po decyzji o budowie w miejscu obecnego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego szpitala miejskiego, okolica znacząco zyskała na prestiżu jako dzielnica mieszkaniowa. Pojawiły się okazałe wille zamieszkałe przede wszystkim przez wyższy personel medyczny oraz przedstawicieli gdańskiej finansjery. 

Mimo rozwoju infrastruktury komunikacyjnej, jak i samego zakresu miasta, ta peryferyjność w pewien sposób pozostaje odczuwalna.

Z jednej strony występują tu instytucje o randze metropolitalnej takie jak Opera Bałtycka, czy Uniwersyteckie Centrum Kliniczne, będące największym szpitalem w Polsce Północnej, z drugiej zaś brak tu podstawowej infrastruktury społecznej, takiej jak biblioteka czy przedszkole.

Z braku odpowiedniego wolnego lokalu będącego własnością miasta, nawet siedziba rady dzielnicy jest wynajmowana od spółdzielni mieszkaniowej. Mam nadzieję, że uda w tej kadencji uda się znaleźć odpowiednie miejsce integracji społeczności lokalnej. Wyzwania dotyczą również dobrego wykorzystania zwiększonego budżetu rady dzielnicy. Potrzeb inwestycyjnych – w szczególności dotyczących terenów zielonych – nie brakuje.

Taka sytuacja wymaga partycypacji i dobrego planowania. 

Patrząc z Twojej zawodowej perspektywy – urbanistki, projektantki, kreatorki ładu przestrzennego w mieście. Jakie funkcje miasta przyjaznego do życia są najbardziej potrzebne do wdrożenia w Gdańsku, patrząc na całe miasto?

W starszych dzielnicach z ładem jest nie najgorzej. Potrzeby koncentrują się wokół odnowy tego co zdegradowane i wprowadzenia infrastruktury przyjaznej seniorom.

W nowszych dzielnicach na południu i zachodzie Gdańska sprawa jest bardziej złożona. Wyzwania dotyczą możliwości bezpiecznego i sprawnego docierania w inne części miasta oraz dostępności do usług i przestrzeni rekreacji. Oczywiście ideałem byłoby, gdyby powiązania między tymi funkcjami były zaprojektowane w sposób spójny i intuicyjny. Przy rozdrobnieniu własności gruntów między wielu inwestorów prywatnych, często taki efekt staje się trudny do osiągnięcia.

Na dzielnicach rozwojowych pojawia się również pytanie o miejsca charakterystyczne, które pozwalają orientować się w przestrzeni budują poczucie tożsamości. Mogą to być elementy historyczne, osobliwości środowiska przyrodniczego, czy też wytwory architektury współczesnej.

W dzielnicach rozwojowych Gdańska do takich miejsc charakterystycznych należą na pewno lasy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, zbiorniki wodne, ale również dominujące w krajobrazie bryły przystanków PKM.

Mówisz o sobie, że starasz się „Łączyć perspektywę mieszkańców i trendy w nowoczesnym projektowaniu miast w Europie”. Co konkretnie udało się wdrożyć w Gdańsku, na przestrzeni ostatnich lat z tych standardów do których aspirujemy?

Wspomniałam już, że praca w radzie dzielnicy uczy budowania relacji i pokory. Wprowadzenie nawet najlepszego rozwiązania bez wcześniejszej dyskusji z mieszkańcami może skutkować efektem odwrotnym od zamierzonego i w efekcie nawet całkowitym odrzuceniem pomysłu.

Przykładem rozwiązania, do którego stopniowo dojrzewano na Aniołkach było ograniczanie bezpłatnego parkowania. Mieszkańcy początkowo byli sceptyczni, jednak w miarę kolejnych spotkań przekonywali się do korzyści jednocześnie dostarczając nam radnym dzielnicowym cennych informacji opartych na temat organizacji ruchu na terenie dzielnicy i związanych z tym problemów.

Przy takim podejściu, kolejne ulice przekonywały się, że porządkowanie sytuacji leży w ogólnym interesie i wyrażały zainteresowanie przyłączaniem się do Strefy Płatnego Parkowania. 

Podobnie było z dostępnością rowerową.

Początkowo były wyraźne obawy, że zwiększenie liczby rowerzystów na wąskich uliczkach dzielnicy zwiększy zagrożenie. Po cyklu dyskusji i warsztatów mieszkańcy sami zgłosili się z postulatem zapewnienia przestrzeni przyjaznej rowerzystom na Trakcie Konnym.

Kwestią którą planuję rozwijać w Radzie Miasta Gdańska jest zwiększenie zaangażowania mieszkańców w tworzenie tzw. zielonej infrastruktury. Realizując pasję, jaką dla wielu mieszkańców naszego miasta jest ogrodnictwo, można włączyć się w przeciwdziałanie skutkom nawalnych deszczów, czy upałów.

Wspierasz politykę zrównoważonego rozwoju a najbardziej bliskie są Ci zmiany klimatyczne. Co możemy a co musimy robić każdego dnia, aby zmniejszać nasz negatywny wpływ na naszą matkę Ziemię?

Zrezygnować z codziennych dojazdów do pracy samochodem osobowym  – ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i bardziej przejezdne ulice.

W ostateczności, jeśli nie da się wyeliminować samochodu indywidualnego z codziennego rytmu życia, warto zastanowić się nad samochodem z napędem hybrydowym. 

Z drugiej strony – dbajmy o tzw. zieloną infrastrukturę, która pochłania dwutlenek węgla, nadmiar wód opadowych, a pośrednio wpływa również na obniżenie temperatury powietrza w upalne dni.

To pożyteczne i przyjemne zarazem.

Jeśli dysponujemy działką – posadźmy drzewo, a nawierzchnie nieprzepuszczalne ograniczmy do minimum.

Jeśli jesteśmy częścią wspólnoty lub członkami spółdzielni mieszkaniowej – promujmy takie rozwiązania wśród innych członków i zabiegajmy, aby stosowała się do nich administracja. 

Warto się również zastanowić nad źródłem ciepła, z którego korzystamy. Tu co prawda pierwszorzędnym problemem nie jest sama emisja gazów cieplarnianych ale emisja pyłów zawieszonych – innymi słowy smog.

O ile świadomość szkodliwości starych pieców węglowych jest już powszechna, o tyle jeszcze nie wiele osób zdaje sobie sprawę, że silnym źródłem pylenia tymi substancjami są również kominki. Dlatego w centrach niektórych miast europejskich ich stosowanie jest zabronione. 

Chcąc nie chcąc jesteśmy aktorami w globalnej wiosce oddziaływań ekonomicznych i społecznych. Jak według Ciebie będzie się zmieniać nasze miasto pod kątem zmian demograficznych w najbliższych dziesięcioleciach ?

W skali całego miasta, liczba mieszkańców będzie jeszcze przez długie lata rosnąć.

Na szczęście na razie jesteśmy jeszcze wśród zwycięzców wyścigu. Wewnątrz miasta widać jednak wyraźny podział na dzielnice rozwojowe i starzejące się. Na razie ten trend jest jedynie w niewielkim stopniu neutralizowany przez modę na zamieszkiwanie w starych dzielnicach „z klimatem”.

Pod wielkim znakiem zapytania znajduje się przyszłość dużych spółdzielni mieszkaniowych.

O ile w sytuacji gigantycznych niedoborów mieszkaniowych dla młodych małżeństw lat 70. czy 80. ubiegłego wieku, mieszkanie na czwartym piętrze było przedmiotem westchnień, o tyle dla dzisiejszych emerytów staje się udręką.

Już teraz obserwujemy pewną stratyfikację  – mieszkania na wyższych kondygnacjach coraz częściej wynajmowane są studentom. Z czasem jednak i ten popyt będzie się ograniczał.

Obawiam się, że bez krajowego programu dostosowywania takich zasobów do współczesnych standardów rynku, w perspektywie kilkunastu lat problem znacząco wzrośnie. Na tym tle warto też porozmawiać o standardach urządzenia przestrzeni publicznej.

Powinniśmy wziąć sobie głęboko do serca hasła „miasto krótkich odległości” i „miasto dostępne”. Możliwość podtrzymywania kontaktów społecznych, mimo fizycznych ograniczeń jest bardzo ważne dla zachowania wysokiej jakości życia osób starszych.

Co więcej, jak powtarza Gill Penalosa, miasto atrakcyjne dla 80 i dla 8-latka jest atrakcyjne dla wszystkich. Tak więc inwestowanie w przestrzeń publiczną przyjazną dla seniorów oznacza zapewnienia przestrzeni dobrej dla każdego, kto miałby ochotę w danej dzielnicy zamieszkać – niezależnie od wieku. 

Wszystkie opracowania na temat jakości życia w mieście podkreślają znaczenie zieleni i bliskości korzystania z niej na co dzień. Jednocześnie stale rośnie liczba samochodów. Każda dzielnica ma inne uwarunkowania. Aniołki mają przepiękny Park Steffensów, na Siedlcach jest Park Bema, ale oba wymagają daleko idącej rewitalizacji. Jednocześnie są miejsca do zagospodarowania. Jak robić planowanie w tym temacie, mądrze ale i skutecznie?

Tu nie ma prostej odpowiedzi.

Teoretycznie, od mniej więcej połowy ubiegłego wieku, każde osiedle w zabudowie wielorodzinnej miało zaprojektowane tzw. obszary zieleni urządzonej – z miejscami odpoczynku, urządzeniami sportowymi i placami zabaw dla dzieci. Niestety, z czasem i w miarę zwiększania dostępności samochodu osobowego, przestrzenie te były sukcesywnie anektowane na miejsca parkingowe.

Tak więc nie jest to wyłącznie kwestia planowania, ale pewnej kultury wdrażania planów.

W zakresie planowania. Przyjmuje się, że obszar tzw. zieleni urządzonej powinien się znajdować maksymalnie 15 minut spacerem od miejsca zamieszkania. Z drugiej strony chcemy również miasta zwartego – z niewielkimi odległościami od przystanków komunikacji zbiorowej, szkół, sklepów.

Jeśli obszar zielony ma być jednocześnie atrakcyjną przestrzenią publiczną, powinien być dobrze powiązany z okolicznymi sąsiedztwami lub silnymi generatorami ruchu – np. strefą śródmiejską.Parki odcięte od takich miejsc są postrzegane jako miejsca nieatrakcyjne lub po prostu niebezpieczne. Przykładem takiego obszaru jest właśnie Park Steffensów.

Obszar ten został zaprojektowany jako uzupełnienie Wielkiej Alei Lipowej w czasach, gdy ta była jedną z najpopularniejszych przestrzeni spacerowych miasta. W latach 70. XX wieku układ ten został przedzielony kolejną arterią, co przyczyniło się do degradacji alei i separacji parku. Dziś przestrzeń ta jest kojarzona przede wszystkim jako obszar „za czołgiem”, mało kto wie, że znajdują się tam bardzo ciekawe gatunki drzew, z których kilkanaście uzyskało status pomnika przyrody.

Dla ożywienia tej przestrzeni konieczne jest przede wszystkim, poprawa pieszej i rowerowej dostępności obszaru.Duże nadzieje wiążę tu z budową Młodego Miasta i poprawą jakości połączeń pieszych nad i pod torami kolejowymi.

Park Steffensa ma szansę stać się zielonym zapleczem tej dzielnicy.

Park Bema jest w nieco lepszej sytuacji. Już teraz znajduje się pomiędzy osiedlami, po drodze do szkoły i stanowi naturalne „spacerowe” przedłużenie odnowionych fortyfikacji. Ta przestrzeń po prostu wymaga odnowy i pewnego urozmaicenia urządzeń rekreacyjnych.  

Jesteśmy świeżo po nowych wyborach do Rad Dzielnic w Gdańsku. Co może się zmienić w nadchodzącej kadencji tych rad a co bezwględnie musi ulec zmianom aby mogły być one dobrym wsparciem dla rozwoju lokalnych społeczności i najmniejszych organizmów naszego miasta.

Jedną z komisji, w których pracuję w Radzie Miasta Gdańska, jest właśnie Komisja ds. Reformy Rad Dzielnic.

Wśród kluczowych wyzwań związanych z ich efektywnym funkcjonowaniem wymieniłabym sprawczość, odpowiedzialność, reprezentatywność i komunikację.

Pierwsze zmiany wchodzą już teraz.Nowe rady dostaną trzykrotnie większy budżet niż poprzednicy. Do tej pory gros rad dzielnic skupiało się na projektach miękkich (festynach, spacerach historycznych itp.), teraz średniej wielkości dzielnica będzie miała do dyspozycji budżet pozwalający ufundować rocznie dwa place zabaw czy niewielki park.

W perspektywie pięcioletniej kadencji można już pomyśleć o strategii zagospodarowania przestrzeni publicznych dzielnicy. Wykorzystanie tej szansy wymaga jednak właściwego przeprowadzenia konsultacji z mieszkańcami i dobrej współpracy z jednostkami miejskimi.

Na usprawnieniu tego obszaru skupiamy swoją uwagę na początku prac komisji. Następnie wchodzą w grę takie rozwiązania jak inicjatywa uchwałodawcza, czy korekta granic dzielnic, tak aby ich zasięg faktycznie odzwierciedlał poczucie sąsiedztwa mieszkańców. Kwestia nieprzystających granic dotyczy przede wszystkim osiedli, które silnie rozbudowały się w ostatnich latach na dotychczasowych granicach dzielnic.

W ostatnich tygodniach Trójmiasto zelektryzowało (!) pojawienie się wyczekiwanego roweru metropolitalnego Mevo. Rower wzbudza emocje, duże zainteresowanie ale też obserwujemy pasmo problemów technicznych z korzystaniem z jego możliwości. Czy nadszedł czas na prawdziwą rewolucję w sposobie przemieszczania się po Trójmieście i jak rowery mogą zmienić nasze miasta i nasz styl życia?

Zdecydowanie tak! MEVO wprowadza zmianę przyczajeń na dwóch poziomach.

Dotyczy to samego środka przemieszczania się po mieście oraz zmiany podejścia do tego środka – z własności do współdzielenia.

Szacuje się, że pojazd współdzielony – niezależnie od tego czy jest to samochód, skuter, czy też rower – zajmuje w przestrzeni miasta nawet siedmiokrotnie mniej przestrzeni, niż w sytuacji, gdy każdy użytkownik ruchu posiada swój na własny użytek.

Odejście od niemal dogmatycznego podejścia „chcę się sprawnie poruszać po mieście, więc muszę kupić własny samochód”, wpływa również na gotowość wykorzystywania innych form poruszania się po mieście. Widzimy rosnącą popularność wszelkiego rodzaju pojazdów współdzielonych.

Przestaje również dziwić widok dorosłego człowieka, który dystans z przystanku do biura pokonuje przy pomocy hulajnogi.

Jak już wiemy, organizatorzy usługi nie przewidywali aż tak wysokiego zapotrzebowania na MEVO.

Efekty tego niedostosowania irytują, ale sama informacja jest w gruncie rzeczy pozytywna, bo świadczy o zapotrzebowaniu na innowacje i z pewnością ożywia dyskusję o potrzebie zapewnienia nowych standardów mobilności miejskiej.

Mimo krótkiego okresu, jaki minął od wprowadzenie roweru aglomeracyjnego, można już zaobserwować pewne wyraźne tendencje.

Dzieją się zjawiska w pełni przewidywalne, jak silna cyrkulacja rowerów w okolicach kampusów uniwersyteckich i biurowych, ale również odkrywamy nowe funkcjonalności które umożliwia „uwalnianie się” o roweru i nadzoru nad min po zakończeniu jazdy.

Przykładowo – pracownicy i studenci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego chętnie używają MEVO do szybszego przemieszczania się pomiędzy krańcami kampusu.

Wybierając rower jako sposób poruszania się po mieście – choćby sezonowo, zmieniamy nasze miasta?

Tak! Myślę, że każda nawet mała zmiana naszych codziennych przyzwyczajeń i sposobów korzystania z tego co oferuje nam nasza najbliższa okolica, daje szansę, realizacji wizji miasta, które stara się spełniać nasze marzenia o życiu szczęśliwym.

Anna Golędzinowska w Parku Steffensa, 
parku położonym w pobliżu Śródmieścia w Gdańsku, założonym pod koniec XIX wieku.

Anna Golędzinowska. Radna Miasta Gdańsk VIII Kadencji w latacha 2018-2023), z okręgu nr 3: Aniołki, Jasień, Piecki-Migowo (Morena), Siedlce, Suchanino, Wzgórze Mickiewicza. Przewodnicząca Komisji Zrównoważonego Rozwoju at Rada Miasta Gdańska. Poprzednio Przewodnicząca Rady Dzielnicy Aniołki w Gdańsku.

Obecnie adiunkt w Katedrze Urbanistyki i Planowania Regionalnego na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej. Członek ERSA oraz ISOCARP. Praktykująca urbanistka od 2005 roku specjalizująca się w tematyce planowania regionalnego – w szczególności ewaluacją jakości krajobrazu, ochroną dziedzictwa kulturowego oraz infrastrukturą turyzmu. W latach 2014-2017 prowadziła wykłady oraz zajęcia projektowe na Wydziale Architektury i Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.

Zainteresowania naukowo-badawcze: w swojej pracy naukowo-badawczej zajmuje się problematyką rozwoju miast małych i średnich oraz roli uwarunkowań przestrzennych w samoorganizacji społeczności lokalnych. Ponadto posiada doświadczenie w badaniach nad powiązaniami funkcjonalno-przestrzennymi – w tym ekologicznymi.

Dorobek naukowy: Kierownik projektu „Przekształcenia przestrzeni publicznej miast średniej wielkości w warunkach gospodarki rynkowej w Polsce” (2011-2015) finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki. Autorka licznych artykułów, rozdziałów i wystąpień konferencyjnych, redaktorka i współredaktorka publikacji.
 ——————
Anna Golędzinowska  – Assistant Professor in the Department of Urban Design and Regional Planning, Faculty of Architecture. Member of ERSA oraz ISOCARP. Urbanist, since 2005 specialized in the field of regional planning – in particular landscape evaluation, protection of cultural heritage and tourism infrastructure. In the years 2014-2017 she held lectures and design studio at the Faculty of Architecture and Design at the Academy of Fine Arts in Gdansk.

Research fields: in her research work, she deals with issues of development of small and medium-sized towns as well as role of spatial determinants in self-organization of local communities. She also has extensive experience in research related to spatial relations – including ecological links.

Academic achievements: Leader of the project „Transformation of public spaces of medium-sized towns in market conditions of economy in Poland” (2011-2015) financed by the National Science Center. Author of numerous papers, book chapters and conference preceedings, editor and co-editor of publications.

Chcesz wiedzieć więcej?

Dzielnica Aniołki, Aleja Zwycięstwa: droga samochodowa i droga rowerowa.
Po lewej – stronie pomnik czołg, w głębi Park im. Steffensów.

Aniołki – jednostka pomocnicza Gdańska utworzona przez administrację miejską w roku 1992.

Historycznie obszar należący uprzednio do gminy Zigankenberg (Suchanino), w 1902 włączony w granice administracyjne Gdańska.

  • od wschodu graniczy z Młyniskami (al. Hallera nr. 1–15, Park im. Steffensów, ul. Kolejowa),
  • od południowego-wschodu ze Śródmieściem (ul. Dąbrowskiego)
  • od południowego-zachodu z Siedlcami i Suchaninem (ul. Dziekuć-Maleja, Kozietulskiego, Powstańców Warszawskich nr. 12–46),
  • od północy z Wrzeszczem Górnym (ul. Smoluchowskiego i ul. Traugutta nr. 1–29 i 2–14).

Nazwa utworzona w 1992 w nawiązaniu do funkcjonującego około 1370–1807 kościoła i szpitala Wszystkich Bożych Aniołów. Od XIX wieku wschodnia część zajmowana była przez cmentarze. Północna część ma charakter willowy, południową zajmują bloki mieszkalne i ogródki działkowe.

Przez Aniołki przebiega Aleja Zwycięstwa, znajdują się przystanki Szybkiej Kolei Miejskiej: Gdańsk-Stocznia i Gdańsk-Politechnika, a także m.in. Gdański Uniwersytet Medyczny, stadion Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (dawniej tzw. stadion Lechii).

Od roku 2009 oddawane są do użytku poszczególne części osiedla mieszkaniowego Wzgórze Focha (przy ul. Focha).

Okoliczne wzgórza nosiły w dziejach różne nazwy, np. w XVII wieku między ul. Giełguda a Kolonią Jordana: Admiral (Wunderberg), między ul. Kozietulskiego a Świdnicką – Viceadmiral, dając nazwę wznoszonym tu fortyfikacjom.

PARK im. STEFFENSÓW, mylnie zwany też parkiem Steffensa; Steffenspark).

Park miejski, początkowo na 4,3 ha między obecną al. Zwycięstwa (po stronie wschodniej) a terenem kolejowym.

Powstał w latach 1896–1897 w miejscu istniejącego od około 1815 do 1895 roku cmentarza ubogich

(►cmentarze we Wrzeszczu. Przy Wielkiej Alei), dochodząc na północy do zabudowań popularnej kawiarni Vier Jahreszeiten (Cztery Pory Roku), na południu do rejonu obecnej ul. Śniadeckich.

Założony według projektu ► Georga Wilhelma Schnibbego;

fundusze na wykup terenu, zakup roślin i prace plantacyjne pochodziły z darowizny ► Franza Steffensa, który 30 XI 1894 przekazał na ten cel 50 tysięcy talarów.

Po roku 1898 teren parku powiększono o plac na początku Alei, utworzony po rozbiórce umocnień i ► 

Bramy Oliwskiej oraz zasypaniu fosy,sięgający do wiaduktu kolejowego prowadzącego do obecnej ul. Jana z Kolna. Osiągnął wówczas powierzchnię 5,81 ha (obecnie w miejscu tego placu rondo komunikacyjne Brama Oliwska).

W parku znajdował się cenny, stary drzewostan dawnego cmentarza, aleje kasztanowców i wiązów, które wzmocniły oddziaływanie młodych jeszcze nasadzeń w przedniej części.

Układ przestrzenny nie był wyszukany, wąski pas terenu przecinały swobodnie poprowadzone ścieżki z ławkami.

W założeniu zabrakło wyraźnego motywu przewodniego, charakteryzowało się za to ciekawymi wewnętrznymi powiązaniami widokowymi, skomponowanymi grupami drzew i krzewów, bogactwem odmian i gatunków roślin.

Rosły tu m.in. rododendrony, platany, grupy buków odmiany czerwonolistnej i zwisającej, klon francuski, kłęk kanadyjski, miłorząb japoński, drzewa iglaste: cyprysiki, żywotniki i cisy; prawdopodobnie pochodziły z należącej do Schnibbego szkółki drzew i krzewów ozdobnych w ►Młyniskach.

W południowej części usytuowano stylowy pawilonik dla dozorcy parku (obecnie toaleta). W 1. połowie XX wieku miejsce popularne, podczas I wojny światowej otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego, chroniącym przed dewastacją.

Po roku 1945 nosił im. Ignacego Daszyńskiego, od 20 III 1953 Marcina Kasprzaka, obecna nazwa od 21 V 1998; w miejscu byłej kawiarni Cztery Pory Roku ustawiono ► pomnik-czołg.

Przebudowa al. Zwycięstwa pod koniec lat 70. XX wieku spowodowała odcięcie części terenu (pasa szerokości około 20–30 m), który przeznaczono pod jezdnię. Doprowadziło to do zniszczenia zabytkowego układu przestrzennego i spadku atrakcyjności parku. Po 1900 roku powstała od wschodu ulica Am Steffenspark, po 1945 – skwer Engelsa, obecnie ul. Kolejowa. Źródło:  /hasło w Gedanopedii/

9 kwietnia, Gdańsk

Skomentuj jako pierwszy

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.