Monika Bogdanowicz: Wojtku, rozpocząłeś swoją przygodę z działalnością biznesową mając jak podajesz w biogramie – 13 lat. W jednym z wywiadów znalazłam informację, iż gry komputerowe szybko Ci się znudziły, gdy w ręce wpadła Ci gazeta opisująca historie nastolatków w Stanach Zjednoczonych, zakładających swoje firmy internetowe. To Ci zaimponowało i sam postanowiłeś zacząć tak jak oni – działać w Polsce.
Po co tak wcześnie rozpoczynać działalność biznesową?
Czy dzięki temu można bardziej wykształcić umiejętność np. uczenia się na własnych błędach?
Wojciech Czernecki: Tak to był 99 rok, czyli rok jak wiele z Was pamięta rok kiedy pękła bańka wielu internetowych projektów na całym świecie.
Mnóstwo było historii jak 16 latkowie mieli biznesy warte miliony dolarów i te wszystkie historie były wtedy przedstawiane w polskich mediach.
To była dla mnie duża inspiracja.
Zapragnąłeś tego samego?
Może nie tyle dokładanie tego samego.
Miałem wtedy dość krótko komputer i granie w gry rzeczywiście dość szybko mi się znudziło tak więc zapragnąłem wykorzystać to urządzenie do czegoś praktycznego.
Jeżeli chodzi o gry to grałem głównie w gry strategiczne.
Czyli od razu rozpoczynałeś projekty na poważnie i z konkretnym pomysłem?
Dla mnie to nie był wtedy biznes, nawet prawdopodobnie w tamtym czasie nie znałem dobrze tego słowa i granie było na pewno formą zabawy.
Jeżeli już grałem to na pewno najbardziej interesowała mnie wtedy gry strategiczne.
Pytałam też o ocenę tak wczesnego rozpoczynania działań biznesowych… Jak z perspektywy czasu oceniasz to Twoje wkroczenie do biznesu w tak młodym wieku?
W mojej ocenie wczesne rozpoczynanie to jest jak najlepszy pomysł, dlatego jeżeli zaczynamy bardzo wcześnie to nie zadajemy sobie pytań czy warto i dlatego nie mamy czym ryzykować.
Jeżeli przedsiębiorczość przybiera formę zabawy może świetnie edukować a to pozwala zdobywać bardzo duże doświadczenie na początku drogi biznesowej, kiedy nie mamy tak naprawdę zbyt wiele do stracenia.
Kiedy jest się nastolatkiem to trochę też chyba inne rzeczy, tematy wydają się być interesujące i nie jest to standardem przynajmniej w polskich realiach, iż młodzież zajmuje się robieniem biznesu?
Z jednej strony może to standardem nie jest (co akurat szkoda) a z drugiej strony jak się popatrzy na biografie tych którzy odnieśli naprawdę duże sukcesy w biznesie to wielu z nich ma pierwsze osiągnięcia w bardzo młodym wieku.
W jaki sposób znajdować pomysły na realizację konkretnych projektów?
Najlepszym pomysłem według mnie jest zadawanie sobie pytań: czego ja potrzebuje? czego mi brakuje? co dla mnie byłoby pomocne?
I podejmowanie próby odpowiedzi w tym kontekście – czy być może tego nie potrzebują też inni ludzie?
Pamiętam, iż wszystkie moje projekty biznesowe miały właśnie taki swój początek, swoją genezę.
Tak właśnie wyglądało np. założenie serwisu Mojafirma.pl.
Miałem wtedy 16 lat i założyłem go właściwie tylko po to aby dowiedzieć się jak się zakłada własną firmę.
W tamtym czasie na ten temat nie było za wiele informacji w Internecie (gdzie teraz naturalnie wszystko znajdziemy) i wtedy pomyślałem sobie, iż skoro tak trudno było mi to znaleźć potrzebne informacje może warto byłoby dostarczyć gotowe rozwiązanie w postaci serwisu dla przedsiębiorców, który krok po kroku pokazywałby jak zakłada się firmę.
No i nagle się okazało, iż serwis ma kilkaset tysięcy użytkowników miesięcznie
Czyli sukces biznesowy można osiągnąć przede wszystkim dzięki pomysłom, które żywotnio odpowiadają na potrzeby konkretnych ludzi w danym czasie i miejscu i są potrzebne po to aby rozwiązywać problemy w naszym życiu?
Dokładnie. Trzeba słuchać siebie i słuchać innych – jakie mają problemy, co jest trudne do rozwiązania.
Słuchanie to pozwala później otwarcie podejmować wyzwanie rozwijania projektów o dużym potencjale i zapotrzebowaniu.
Tak wyglądało tak właśnie, dokładnie w Twoim życiorysie?
Tak! Morizon powstał ponieważ szukałem mieszkania, Nokaut powstał, bo chciałem kupić komputer i chciałem porównać ceny i tak dalej…
Czyli Twoje potrzeby były na pierwszym miejscu w robieniu biznesu?
To trochę egoistyczne, ale taka jest właśnie prawda i tak dokładnie było.
Ale nie zrobiłeś wszystkich projektów sam. Zawsze znajdowałeś sobie dobrych współpracowników. W jaki sposób budujesz projekty zespołowe, czy bardziej jest to Twoja wizja czy budujesz ją z konkretnym zespołem?
Tak, to jest właśnie moja podstawowa rola, czyli inspirowanie innych ludzi pewnymi wizjami, pomysłami, projektami – po to aby chcieli dołączyć i chcieli współtworzyć nową wartość i jakość konkretnego rozwiązania.
Ktoś kiedyś powiedział, iż w biznesie, można się na niczym nie znać, ale najważniejsze aby znać się na ludziach i to jest kluczowe do odniesienia sukcesu.
I uważam, iż to jest prawda.
Jeżeli wiemy, jak zainspirować innych ludzi, do tego aby zechcieli z nami pracować, resztę załatwimy bez większych problemów. Spokojnie pozyskamy wtedy klientów i współpracowników, nawet kiedy nie mamy świetnych pomysłów.
W ten sposób znajdziemy też ludzi, którzy mają pomysły.
Aby odnieść się do tego tematu uniwersalnie – złotym środkiem jest więc także wsłuchiwanie się w to co mówią inni, odnośnie różnych potrzeb?
Biznes to jest przecież właśnie rozwiązywanie ludzkich potrzeb, efektem tego są zawsze jakieś pieniądze, natomiast celem głównym biznesu jest rozwiązywanie potrzeb i rozwiązywanie problemów.
Chciałabym Cię spytać o na co najbardziej zwracasz uwagę przy podejmowaniu wyzwania nowego projektu: jaki to jest czynnik, który decyduje o chęci Twojego zaangażowania się w dany projekt?
Przede wszystkim zespół.
Może będę to dziś wielokrotnie powtarzał, ale taka właśnie jest prawda.
Ludzie i zespół to najważniejszy czynnik projektu.
To jest ta instytucja, która potrafi z niczego zrobić coś.
Nawet jak nasz pomysł nie jest doskonały, a tak naprawdę bardzo często tak jest.
Wtedy pivotujemy i zmieniamy aby go ulepszyć ale do tego potrzebujemy świetnego zespołu.
I na każdym kroku, kiedy spotykamy się z różnymi przeciwnościami, typu mały rynek na którym działamy, ważne jest aby zespół stanowił jedną całość.
Dobrze się pracuje kiedy jest dobrze, czyli kiedy ten rynek rośnie (dużo łatwiej jest odnieść sukces na rynku wzrostowym) ale z kompetentnym, zgranym zespołem, któremu chce się pracować – nawet na spadających rynkach można zrobić świetne biznesy.
To musisz zdradzić ten sekret – jak znaleźć takich, świetnych współpracowników? Jak to robisz?
Przede wszystkim są to setki spotkań.
Uwielbiam słuchać ludzi, jak do mnie mówią i staram się wyłapywać gdzie są ich mocne strony i jeżeli jest jakiś pomysł to myślami wracam do tej konkretnej osoby i proponuje jej współpracę.
W ten właśnie sposób komponuje całe zespoły.
Dzięki takiej misternej układance udaje się stwarzać firmy, które mają silną pozycję na rynku?
Poniekąd tak. Aby taki zespół mógł się dobrze ułożyć ważna jest kultura.
Każdy z nas ma inne wartości w pracy, które wyznaje.
Żeby team był zgrany potrzebujemy ludzi bardzo podobnych do siebie.
To jest duża sztuka dobrać takich właśnie bliskich sobie ludzi.
Ty rozpocząłeś swoją drogę z Michałem Jaskólskim?
Z Michałem to była ciekawa historia.
Miałem ten serwis Twojafirma.pl.
Na początku nawet próbowałem w tym projekcie programować, ale były to rzeczy bardzo ogólne, żeby nie powiedzieć dość minimalistyczne nawet.
Potem ten serwis zaczęło oglądać coraz więcej ludzi i postanowiłem wtedy, że kiedy zarobię pierwsze pieniądze przeznaczę je na modernizację aby przygotować projekt w lepszej technologii, która pozwoli się nam dalej rozwijać.
Nie mieliśmy wtedy nawet tak zwanego CMSa Michała poznałem dzięki temu, iż szukałem w Internecie katalogu firm robiących strony internetowe i miałem to szczęście, iżMichała firma nazywała się A1 więc była pierwsza w wynikach.
Tak więc i w tym przypadku nazwa miała bardzo ważne znaczenie!
Akurat w tym katalogu miała jak najbardziej znaczenie, bo wszystko było zamieszczone alfabetycznie, choć może dzisiaj tak już nie jest, bo przecież nie korzystamy z sieci jak z typowych książek telefonicznych…
Jest jeszcze kilka najważniejszych firm globalnych, które też zaczynają swoją nazwę na A. np. Apple, Amazon. Ciekawe czy to miało coś wspólnego odkryciem ich potencjału biznesowego? Wracając do Twojego wspólnika…
Michała od pierwszego spotkania nie widziałem dwa lata, ale kiedy szukałem wspólnika, który uzupełniłby moje kompetencje sprzedażowo-marketingowe kompetencjami technologicznymi, wtedy z Michałem stworzyliśmy team, pozyskaliśmy dofinansowanie i tak zaczęła się ta historia.
W ten sposób powstał zespół Nokaut?
Dokładnie tak!
Chciałabym zapytać Cię nad czym obecnie pracujesz i czy masz plan inwestycji w startupy?
Zająłem się paroma projektami.
Miałem pomysł aby zrobić sobie dłuższą przerwę.
Nie wyszło.
Po miesiącu zrezygnowałem z wakacji i zająłem się przygotowaniem projektów, o których myślę, iż wkrótce będzie głośno.
Jeżeli chodzi o startupy to podchodzę do tego tematu dosyć pragmatycznie.
Jeszcze w żaden nie zainwestowałem ale bardzo chętnie to podejmę.
Czekam aż ktośprzyjdzie do mnie z takim pomysłem i mnie do niego przekona
Sukces ma dwie strony. Ilu porażek doświadczyłeś na swojej drodze?
Setki, dziesiątki porażek!
Najważniejszą wskazówką jest nie poddawanie się.
Z każdej porażki należy wyciągać wnioski i co musimy zapamiętać na przyszłość.
Pamiętam, że straciłem wszystkie pieniądze zarobione na sprzedaży Twojafirma.pl.
To była największa szkoła życia. Miałem doświadczenie ale musiałem zacząć wszystko od nowa.
Tak powstał właśnie Nokaut.
Zainwestowałem też raz w trzy projekty na raz, niestety straciłem te pieniądze i była to bardzo bolesna lekcja ale na szczęście miałem wtedy 19 lat.
Trzeba było szybko się otrząsnąć i iść dalej.
Trzy najważniejsze rzeczy o których trzeba pamiętać, realizując innowacyjne, projekty biznesowe?
Ludzie raz, ludzie. dwa, ludzie trzy.
Nic innego praktycznie na tym etapie nie jest ważniejsze.
Możemy nie mieć pieniędzy, możemy nie mieć dokładnie super dopracowanego pomysłu ale jeśli mamy team – ludzi, którzy pójdą wszędzie razem i uzupełniają się wzajemnie i swoje kompetencje oraz potrafią to czego my nie potrafimy to w takiej sytuacji możemy budować innowacyjne produkty a późnej też innowacyjne firmy.
Czy można się nauczyć bycia liderem, przewodzenia projektom?
W startupie każdy tak jak i CEO musi mieć swoją specjalizację.
Na każdym etapie, ale na początku szczególnie ważna są miękkie kompetencje, czyli wręcz znać trzeba podstawy psychologii aby rozpoznać kto jakim jest człowiekiem i trzeba wiedzieć jak do ludzi mówić, aby później umieć do nich dotrzeć i umieć ich przekonać.
Anegdotyczne wydarzenie z Twojego doświadczenia?
Kiedy zespół się rozwija i ma 10 osób to wszyscy wspólnie jedzą pizzę, wszystko o sobie wiedzą i jest świetna atmosfera.
Jak jest 30 osób to nie jest już tak blisko i nie ma czasu być tak blisko i wszystko o sobie wiedzieć.
Kiedy tych osób jest 50-60 to wiemy kogo zatrudniamy, ale co ta osoba robi na bieżąco to już nie zawsze i nie jesteśmy nawet w stanie tego wiedzieć.
I to jest słuszne nawet.
A jak jest ponad 100, 120 osób – to nie jesteśmy w stanie powiedzieć idąc korytarzem, czy osoba, która nam mówi dzień dobry to klient czy nasz pracownik.
Ale są też firmy, w których główni managerowie przyjmują każdą osobę do pracy. Wspomniałeś o kulturze pracy na wstępie, to ważne aby znać wszystkich z którymi się pracuje?
Kultura pracy to może mocno korporacyjne słowo. W startupie w ogóle się tego wyrażenia nie używa.
Korporacje robią to po to aby zachować startupowy charakter, czyli żeby zatrudniać ludzi bardzo podobnych do siebie.
Jak jedna osoba zatrudnia w startupie ludzi, to ona ma taki algorytm.
Taka osoba ma tą kulturę ale w głowie, później dopiero trzeba ten zbiór zasad spisać.
Później tym zajmuje się cały dział HRu.
W ten sposób sprawdza się czy ktoś pasuje do danej firmy, organizacji i czy dana osoba będzie pasować do tej kultury.
Dziękuję Michałowi Nowak z Business Link Trójmiasto za udostępnienie wideo zapisu rozmowy.